ArtykułyWywiady

Atrakcyjność gupików uzależnia

Ze Stephenem Elliottem, prezydentem IKGH, światowej sławy ekspertem, hodowcą i międzynarodowym sędzią w konkursach gupikowych, rozmawia Paweł Czapczyk

Paweł Czapczyk: Steve, witam Cię serdecznie na łamach Magazynu Akwarium. Powiedz, proszę, jakie było Twoje pierwsze akwarium i kto zaznajomił Cię z tym hobby?

Stephen Elliott:

Pewnego dnia w 1966 roku mój ojciec, wracając z pracy do domu, przyniósł książkę o akwariowych rybach tropikalnych. Potem wykonał ramę z kątownika i, uszczelniając wszystko kitem, postawił swoje pierwsze akwarium. Szybko stało się ono jego hobby i swoistą obsesją. I nic dziwnego, że w sposób zupełnie naturalny ta pasja udzieliła się również mi – wówczas sześciolatkowi. Od tamtego momentu trzymałem i rozmnażałem wiele różnych gatunków ryb.

Stephen Elliott Wywiad Magazynu Akwarium
Fot. Paweł Czapczyk

A jak to było z Twoją przynależnością organizacyjną?

Początkowo należałem do miejskiego klubu wodnego. W 1992 roku spotkało mnie wielkie szczęście: razem z chłopakiem o nazwisku Dawid MacAllister udałem się w podróż do Kostaryki. Szukaliśmy ryb nazywanych potocznie żyworódkami. Wkrótce moje zainteresowanie tą grupą ryb się pogłębiło i zostałem działaczem brytyjskiego związku ryb żyworodnych – British Livebearer Association (BLA). Byłem też – przez blisko sześć lat – redaktorem wydawanego przez nich magazynu. W 2005 roku pojechałem wspólnie z trzema członkami BLA na pokaz do Niemiec, do Duisburga. To była wystawa gupików z 800 wejściówkami! Wtedy pomyśleliśmy o założeniu u nas nowego klubu ściśle gupikowego. Początkowo działaliśmy jako podgrupa w ramach BLA, ale ostatecznie uniezależniliśmy się, usamodzielniliśmy i ukonstytuowaliśmy jako „Fancy Guppies UK”.

Stephen Elliott Wywiad Magazynu Akwarium
Fot. Paweł Czapczyk

Wielu akwarystów rozpoczyna swą przygodę z tym hobby, hodując gupiki. Co takiego fascynującego jest w tych rybach, że sporo ludzi na świecie poświęca im większość swojego wolnego czasu?

Jeśli o mnie chodzi – to ja akurat od gupików nie zaczynałem. W domu trzymaliśmy wszystkie popularne i powszechnie dostępne wówczas gatunki. Zresztą mój ojciec odniósł potem niebywały sukces, pokazując na różnych wystawach swoje ryby. Moje zainteresowanie gupikami datuje się od 2005 roku – czyli od pokazu w Duisburgu. I powiem od razu, że dopiero nabycie doświadczenia hodowlanego i wiedzy prowadzi do przekonania, jak dużym wyzwaniem pozostają te łatwe na pozór ryby. Może nie od razu, lecz z biegiem czasu zaczyna się ich hodowlę doceniać.
Jeśli rozmnażasz na przykład przez dziesięć pokoleń neony Innesa, wciąż masz jakby te same oryginalne neony – „faksymile” wyjściowej grupy rodzicielskiej. Natomiast z gupikami sytuacja wygląda inaczej: możesz całkowicie wpływać na kolory ryb, nadawać kształt im płetwom ogonowym, ba – możesz stać się nawet sprawcą nowości w obrębie tego hobby. Jedyną granicę stanowi tutaj twoja wyobraźnia! To zatem dyscyplina, która przyciąga bardzo wiele osób – i to nie tylko zagorzałych hodowców i w ogóle akwarystów startujących w zawodach czy biorących udział w pokazach. Różni ludzie są bowiem zainteresowani szeregiem aspektów związanych z gupikowym hobby – podróżami, powstającymi przyjaźniami, fotografiami, programami komputerowymi, nawet zbieraniem znaczków czy stempli okolicznościowych… Krótko mówiąc: atrakcyjność gupików uzależnia.

Stephen Elliott Wywiad Magazynu Akwarium
Fot. Paweł Czapczyk

W 2017 roku zostałeś wybrany prezydentem IKGH (Internationales Kuratorium Guppy Hochzucht). Jak ten fakt wpłynął na Twoje życie?

Bycie prezydentem najprężniejszej i odnoszącej największej sukcesy na świecie organizacji skupiającej hodowców gupika to dla mnie wielki przywilej i zaszczyt. Z drugiej strony – jest to odpowiedzialność i zobowiązanie, bo zarządzanie i administrowanie w tej organizacji wymaga sporo nakładów pracy i czasu. Mam wprawdzie szczęście, gdyż mój szef pozwala mi brać w pracy tyle dni wolnych, ile potrzebuję. Osobiście żałuję tylko, że sytuacje zdrowotne w mojej rodzinie wpłynęły znacząco na moją mobilność i ograniczyły swobodę, czyli możliwość podróżowania i częstotliwość uczestniczenia w wystawach gupików, tak jak to sobie zamierzyłem na 2018 rok.

W jakim celu IKGH zostało powołane do istnienia? I jakie są zadania tej organizacji?

Podstawowym zadaniem IKGH jest organizowanie każdego roku gupikowych Mistrzostw Europy (European Championship). Chodzi nie tylko o coroczne zarządzanie konkursami, ale również o stanie na straży jakości poprzez metodykę działania sędziowskiego i utrzymywanie wysokiego poziomu standardów (International High Breed Standards). Dysponujemy wszak rzeczywistymi i stale uaktualnianymi opisami idealnych gupików (sklasyfikowanych zostało trzynaście kształtów ogona), które stanowią wyznacznik i cel dla wielu hodowli. Standardy umożliwiają również określenie prawidłowych zasad, według których organizowane są wszystkie konkursy gupików. Zapewniają zatem, z jednej strony, samą ciągłość zawodów, a z drugiej – pokazują bogactwo i różnorodność wyselekcjonowanych odmian hodowlanych.

Stephen Elliott Wywiad Magazynu Akwarium
Fot. Paweł Czapczyk

Czy chętnie przyjeżdżasz do Polski na organizowane tu konkursy gupika?

Jestem bardzo szczęśliwy, mając możliwość goszczenia na mistrzostwach organizowanych zarówno w Szczecinie, jak i w Płocku. W zachodnio-północnej Polsce – na zaproszenie Klubu Molinezja – byłem wielokrotnie, ciesząc się cudowną gościnnością Polaków i wzorową organizacją zawodów.

A czym zawody tutejsze różnią się od mistrzostw odbywających się w Austrii, Włoszech, Anglii, Francji, Niemczech czy na Słowacji?

Wprowadzenie standardów i postępowanie zgodne z zasadami regulaminu IKGH w praktyce sprowadza się do tego, że w większości pokazy w różnych krajach Europy stają się szalenie do siebie podobne. Rywalizujący ze sobą zawodnicy z góry znają warunki, z jakimi spotkają się na miejscu. Nieobcy jest im także system punktacji, według którego oceniane będą zgłoszone przez nich ryby do konkursu. Ale powiem, że dla mnie – jako dla zawodnika – najważniejszy jest sam udział w konkursie. Więcej radości sprawia więc samo zanurzenie się we wspaniałej, przyjacielskiej atmosferze, doznawanie aktów gościnności i rozwijanie przyjacielskich relacji, niż ewentualna wygrana w zawodach.

Stephen Elliott Wywiad Magazynu Akwarium
Fot. Paweł Czapczyk

Ile standardów gupika branych jest pod uwagę na mistrzostwach?

W chwili obecnej, jak już wspomniałem, rozróżniamy trzynaście różnych kształtów płetwy ogonowej gupika, dających tyleż różnych standardów. Pierwszych pięć standardów należy do grupy „długopłetwych”. To wachlarz, triangel, welon, proporczyk i zupełnie nowy standard wprowadzony w 2018 roku, czyli półksiężyc (Half Moon Tail). Druga grupa to „mieczowe”. Należą do niej: dwumiecz, miecz górny, miecz dolny i lira. Trzecia i ostatnia grupa jest znana jako „krótkopłetwe”. Wyróżniamy tu łopatkę, płomyka, rakietkę oraz igiełkę.

Tak więc konkurencja w obrębie owych trzech grup jest spora, kreując zawsze rywalizację i wielkie widowisko podczas Mistrzostw Europy. Jakkolwiek muszę tu nadmienić, że istnieją dwa, jakby równorzędne, rodzaje konkursów gupika, usankcjonowane przez IKGH. Oba opierają się o te same standardy i grupy. Po pierwsze, zawodnicy rywalizują w mistrzostwach par, podczas których wystawiają dobraną parę ryb – samca i samicę. Po drugie zaś, istnieją gupikowe mistrzostwa trójek, czyli zawody, na których hodowcy pokazują same samce – swoje najlepsze „tria męskie”. Ten ostatni rodzaj zmagań konkursowych stanowi chyba największe wyzwanie – to po prostu pierwsza liga wszystkich możliwych konkursów gupika.

Stephen Elliott Wywiad Magazynu Akwarium
Fot. Paweł Czapczyk

Czy obecnie przewiduje się jakieś znaczące zmiany w obrębie IKGH – na przykład zgłoszenie nowego standardu gupika?

IKGH to najlepiej zorganizowana, a zarazem najbardziej otwarta, demokratyczna i transparentna organizacja gupikowa na świecie. Obecni członkowie mają możliwość sugerowania wielu poczynań grupy i wpływania na zmianę zasad. Tak naprawdę jesteśmy jedynym klubem, który ma kompetencje i uprawnienia do rewizji i zmieniania standardów. Na przykład Half Moon Tail został uznany za nowy obowiązujący standard właśnie w tym roku w następstwie swojej popularności szerzącej się wśród indywidualnych hodowców gupika i w poszczególnych klubach członkowskich.

Stephen Elliott Wywiad Magazynu Akwarium
Fot. Paweł Czapczyk

Jaka jest różnica pomiędzy gupikami pokazywanymi na wystawach czy konkurującymi na Mistrzostwach Europy a tymi, które można kupić w zwykłym sklepie zoologicznym? Czy dzieli je wielka przepaść?

Podstawowe pytanie brzmi: jaka jest różnica pomiędzy dobrze prowadzonymi rasami, pochodzącymi z profesjonalnych hodowli, a przeciętnymi rybami kupowanymi w sklepach akwarystycznych. Komuś postronnemu moja odpowiedź może się wydać błaha i niewiążąca. Niemniej jednak, gupiki ze sklepów, statystycznie rzecz biorąc, noszą w sobie więcej patogenów i cierpią na większą liczbę chorób. To zrozumiałe, ponieważ, krótko mówiąc, są one hodowane na masową skalę. W nieprzebranej ilości trzymane są one nierzadko w gorszych warunkach. Podczas gdy gupiki wysokiej klasy są trzymane przez hodowców w dobrych warunkach i skrupulatnie poddawane indywidualnej selekcji w celu poprawienia ich cech. Niektórzy ludzie mówią, że w zasadzie w trzech miejscach na świecie hoduje się gupiki naprawdę wysokiej klasy. Ale według mnie powinno się mówić raczej o czterech takich „regionach” na globie. Po pierwsze, mam na myśli Stany Zjednoczone. Pierwszą grupą jest zatem tamtejsza organizacja, International Fancy Guppy Association (IFGA). Amerykanie dobierają do selekcji, rozmnażają i uzyskują ryby bardzo efektowne pod względem wielkości i koloru. W Europie, gdzie „rządzi” IKGH, pilnuje się raczej mniejszych rozmiarów i zwraca baczną uwagę na kształty, proporcje i jakość kolorów. Trzeci uznany region gupikowego świata to oczywiście Azja. Tamtejsi hodowcy mają skłonność do uzyskiwania wciąż nowych odmian i wariantów kolorystycznych. I wszystkie te „regiony” mogą się poszczycić naprawdę pięknymi rybami.

Ale nie możemy zapominać o docelowej podaży detalicznej – to znaczy o gupikowych farmach, które na masową skalę „produkują” gupiki sprzedawane potem w sklepach. Za nimi stoją przecież często znakomici hodowcy, którzy konsekwentnie rozmnażają wiele ryb uważanych przez siebie i kupujących za bardzo ciekawe pod względem zarówno kształtu, jak i koloru. Te gupiki różnią się wprawdzie od naszych – kształty ich płetw odbiegają bowiem od uznawanych na konkursach i wystawach standardów – ale ja uważam, że właśnie w tym przypadku możemy mówić o czwartym „regionie”. Dwadzieścia lat temu na farmach zaczęto „produkcję” dobrej wielkości Triangle Tails, których przeznaczeniem miały być sklepy w Ameryce. Obecnie jednak ich ogony są mniejsze i nie tak kanciaste, a bardziej zaokrąglone, gdyż okazało się, że w tej formie są one mniej podatne na uszkodzenia i infekcje podczas transportu. I oczywiście można ich więcej pakować do pojemników wysyłkowych!

Stephen Elliott Wywiad Magazynu Akwarium
Fot. Paweł Czapczyk

A co możemy powiedzieć o różnicach w standardach ryb – europejskich, azjatyckich i amerykańskich?

To dość skomplikowane, ale w tych odmiennych na pozór standardach istnieje, paradoksalnie, sporo podobieństw. W Europie, co już wiemy, obowiązuje trzynaście standardów, które bazują na różnych kształtach ogona. W Stanach Zjednoczonych mamy zaś triangle podzielone według różnych rodzajów kolorów, co daje tam niejako osobne klasy (Blue, Green, Red, Halfblack, Multicolour itd.). A dalej istnieje także osobna klasa dla welona oraz dla grupy gupików mieczowych (i tu uwaga: dolny miecz, górny miecz i dwumiecz są oceniane razem). I to w zasadzie wszystko – znane nam krótkopłetwe i pozostałe długopłetwe nie są brane pod uwagę, na tamtym kontynencie praktycznie nie istnieją. Natomiast w Azji, owszem, spotyka się wszystkie europejskie standardy. Jednak Azjaci często organizują klasy gupików na podobieństwo wzorców amerykańskich, gdzie decydującą rolę różnicującą odgrywają po prostu poszczególne kolory triangla. W sumie mogą poszczycić się oni posiadaniem 20–28 klas – czyli tyle jest potem trofeów na zawodach. Poza tym ich różne gupiki cechują się rozciągniętymi płetwami. Są to takie rodzaje, jak: Swallow Tail, Crown Tail czy Ribbon Fin. Hodowcy z Azji akceptują wreszcie czy wręcz lubią wysoką płetwę grzbietową oraz żaglową płetwę grzbietową.

Z kolei sam sposób oceniania gupików na zawodach jest prawie wszędzie taki sam. Wszyscy sędziowie, gdziekolwiek by się nie znaleźli, biorą pod uwagę wielkość oraz kształt i kolor – zarówno ciała, jak i płetw: ogonowej i grzbietowej. Oczywiście punkty przypisane poszczególnym cechom czy aspektom mogą się minimalnie różnić w zależności od kontynentu, ale też oka i preferencji sędziego – i to wszystko! Bo przecież schematyczne rysunki standardów z tych trzech części świata są do siebie bardzo podobne. I chociaż mówi się, że ogony u triangli według ustaleń IFGA są znacznie większe, niż ma to miejsce w kontekście pozostałych standardów, to – gdy się bliżej temu zagadnieniu przyjrzymy – pogłoska okazuje się nieprawdziwa. IFGA zakłada bowiem następujące proporcje: wielkość ogona do rozmiarów ciała powinna być jak 1:1. Z kolei IKGH uznaje wprawdzie, że ogon powinien odpowiadać w 80% długości ciała, ale nie ma tu niezgodności, bo diabeł, jak to zwykle bywa, tkwi w szczegółach, czyli w pomiarach. A mianowicie:

IKGH mierzy płetwę ogonową od nasady ogona, gdzie jest ciało (ale ogon faktycznie już się zaczyna), natomiast decydenci w IFGA biorą pod uwagę wyobrażone linie zapoczątkowane wierzchołkami górnej i dolnej krawędzi ogona, a w punkcie, w którym te dwie linie się potem przecinają, rozpoczyna się u nich właściwy pomiar długości ogona.

Jeśli jednak skrupulatnie porównasz obydwa rysunki triangli, które są sygnowane przez te dwie organizacje, IKGH i IFGA, to okaże się, że mamy do czynienia z gupikami o takich samych proporcjach ciała!

Stephen Elliott Wywiad Magazynu Akwarium
Fot. Paweł Czapczyk

Czy możliwe jest całkowite zrównanie kryteriów i zorganizowanie Mistrzostw Świata Gupika, które zjednoczyłyby zawodników i hodowców z różnych kontynentów?

Ale już został zapoczątkowany i istnieje coroczny konkurs – World Guppy Contest. Azja, Ameryka Północna, Ameryka Południowa i Europa przyjmują po kolei rolę gospodarza tego pokazu. W 2019 roku organizatorem będzie Bułgaria, w 2018 roku konkurs odbył się w Brazylii. A w związku z faktem, że mogą wystąpić małe rozbieżności i drobne różnice w ocenach i dookreślaniu standardów, wszyscy szukamy i wybieramy gupiki o najwyższej jakości – niezależnie od tego, skąd się wywodzą.

Łatwo dziś zostać jurorem z uprawnieniami do sędziowania podczas konkursów gupika?

Obecnie jednym z obowiązków IKGH jest ciągłe kształcenie i szkolenie swoich członków oraz danie gwarancji, że sędziowie, którzy zarejestrują się w IKGH, są kompetentni i zarazem godni sprawowania funkcji sędziego podczas Mistrzostw Europy. Przy czym każdy klub, np. w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, w Polsce czy na Słowacji, ma swoje własne metody kształcenia – obecnie nie istnieją jakieś odgórne reguły ani zalecenia tyczące tego, jak przyszły potencjalny sędzia powinien osiągnąć wysoki poziom kompetencji. Być może w przyszłości to się zmieni.

W Wielkiej Brytanii tradycyjnie szkolenie rozpoczyna się od dwóch prezentacji w programie Powerpoint. Pierwsza objaśnia wszystkie standardy i opowiada o zasadach IKGH. Podczas drugiej wyjaśnione zostają szczegóły i zasady kodowania poszczególnych kategorii gupików w ramach standardów i wariantów kolorystycznych. Ostatecznie nie ma testu sprawdzającego ani egzaminu. Nie trzeba się więc szczycić dobrą pamięcią! A standardy i zasady oceny ryb są potem dostępne dla jurorów – sędziowie mogą z nich swobodnie korzystać podczas oceniania i punktowania gupików na zawodach.

W Zjednoczonym Królestwie wykorzystuje się takich stażystów, czyli kandydatów na pełnoprawnych jurorów, do sędziowania w brytyjskiej lidze gupików, w ramach której odbywa się w ciągu roku pięć lub sześć konkursów. Gdy ich pewność siebie rośnie wraz ze wzrostem umiejętności (precyzją i szybkością oceniania), możliwe staje się praktykowanie sędziowania podczas konkursów na poziomie Mistrzostw Europy – jeśli tylko organizatorzy konkretnych zawodów wyrażą zgodę.

Oczywiście taki stażysta musi pokryć wszystkie koszty przejazdu, zakwaterowania w hotelu, wyżywienia itp. A już podczas konkursu może porównać swoje wyniki z wynikami innych jurorów oraz konkurentów stażystów. Moim zdaniem, idealna jest sytuacja, gdy wszystkie oceny, pochodzące od różnych sędziów, oscylują względem siebie w granicach 10% – wtedy możemy mówić o właściwym i wiarygodnym osądzie.

Średnio każdy z pięciu sędziów, oceniających ryby podczas Mistrzostw Europy, powinien mieć 1/5 oceny usuniętej, ponieważ jest ona albo zbyt wysoka, albo zbyt niska. Byłbym bardzo szczęśliwy, jeśliby którykolwiek ze stażystów taki wynik osiągnął. Oczywiście jurorzy wyrażają swoje opinie i zawsze będą się pojawiały jakieś rozbieżności w ocenach. To stan pożądany. Bo nie ma przecież osób nieomylnych. Gdyby tylko ktoś taki istniał, to sam mógłby sędziować na mistrzostwach – on jeden!

I jeśli stażysta odnosi sukces w prawidłowej punktacji i odczuwa satysfakcję z tego powodu, wówczas macierzysty klub daje przyzwolenie na rejestrację go na liście sędziów IKGH.

Stephen Elliott Wywiad Magazynu Akwarium
Fot. Paweł Czapczyk

Jaką widzisz przyszłość dla naszego hobby, dla hodowców gupika i w ogóle dla akwarystów? Czy przyszłość rysuje się w jasnych, czy raczej ciemnych barwach?

Panuje przekonanie, że poszczególni hodowcy i kluby akwarystyczne redukują dziś swoją działalność – zresztą na podobieństwo admiratorów ptaków czy królików. I, mówiąc w dużym uproszczeniu, za ten fakt odpowiada w znacznym stopniu internet. Jednakże przemysł akwarystyczny wciąż się rozwija, osiągając przychody rzędu milionów euro co roku. Dlatego trudno dać wiarę, że nasze hobby obumrze. Notabene wielu ludzi hoduje inne ryby, niż „skromne” gupiki. I wielu też myśli, że te „pospolite” ryby są łatwe i proste w utrzymaniu. Niech jednak się na własnej skórze przekonają, jak to naprawdę jest.

Jeśli hodowałeś dyskowce albo ryby morskie, a pragniesz realnych wyzwań – spróbuj swych sił z gupikami!

Steve, wiosną 2018 roku powiedziałeś mi w Szczecinie, że podoba Ci się Magazyn Akwarium. Czy mógłbyś w kilku słowach scharakteryzować nasz akwarystyczny periodyk?

Muszę przyznać, że wasz magazyn świetnie się prezentuje, pokazując wszystkie aspekty i dziedziny współczesnej akwarystyki – bez faworyzowania czy pomijania którejkolwiek ze stron. I mogę powiedzieć, że Magazyn Akwarium jest czymś dobrym i pozytywnym dla całej naszej akwarystycznej rodziny.

Zdjęcia wykonano podczas Mistrzostw Europy Gupika w Szczecinie i Płocku.

Plakat publikowany dzięki uprzejmości Klubu Poecilia Reticulata
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button