ArtykułyWydarzenia

Maria Kociołkowska

Postacie akwarystyki

Swoją obecnością wzbogacała świat polskiej akwarystyki. Była kimś zupełnie wyjątkowym: mądrym i dobrym.
Maria Kociołkowska – odeszła wczoraj rano…
Andrzeju – jesteśmy z Tobą!

Maria Kociolkowska

„Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” – pisał ks. Jan Twardowski. Niestety, tak było z Marią Kociołkowską, której nawet dobrze nie zdążyłam poznać, bo kontakty nasze sprowadzały się tylko do spotkań w czasie targów, wystaw, konkursów czy innych wydarzeń akwarystycznych. Zawsze uśmiechnięta i chętna do wszelkiej pomocy, nie tylko kiedy zastępowała męża z aparatem, bo on na przykład sędziował w konkursie, a relacja musiała być zrobiona, ale podczas organizacji konkursu gupika czy po prostu w trakcie ustawiania stołów na bankiet po konkursie aranżacji akwariów czy przy spotkaniu opłatkowym akwarystów w zoo.
Zawsze chętnie oboje z mężem brali udział w wydarzeniach akwarystycznych w różnych zakątkach Polski.
Będzie nam Jej brakować.

Bogumiła Jankiewicz, Aquael

O Marysi Kociołkowskiej trudno nie mówić bez emocji. To dlatego, że Ona sama takie emocje wzbudzała. Nie znam nikogo, kto nie doceniałby ciepła, jakie wprowadzała do naszego akwarystycznego świata. Zawsze obecna przy swoim mężu i otwarta na przyjazne rozmowy, wiodące do porozumienia.
Kiedy umiera ktoś taki jak Marysia, świat staje się jakby bardziej zasmucony. Bo będzie brakować tego uśmiechu i tej obecności. Dla nas – Jej przyjaciół i znajomych – to bardzo przygnębiające. O wiele bardziej dotkliwe jest, kiedy brakuje tego ciepła na co dzień. Bardzo Ci współczuję, Andrzeju.
Pozostaje wierzyć, że życie Marysi, choć za krótkie, było spełnione, że była szczęśliwa.

Hania Stepnowska

Marię Kociołkowską, Marysię, poznałem w 2001 roku, kiedy przyjechała wraz z mężem do płockiego ZOO sfilmować ekspozycję akwarium. Potem widywaliśmy się na wielu spotkaniach i sympozjach akwarystycznych. Od 2015 roku przyjeżdżała do Płocka na wszystkie konkursy Mistrzostw Europy Gupika organizowane przez Klub Poecilia Reticulata. Była, jest i będzie przyjacielem wszystkich akwarystów. Pełna ciepła, dobrego humoru, serdeczności, rozświetlała nasze spotkania swoją osobą. Taką Ją pamiętamy i taką na zawsze zostanie w naszych sercach. Wiadomość o Jej odejściu… Nie, nadal w to nie wierzymy…

Krzysztof Kelman, Klub Poecilia Reticulata

Maria Kociołkowska, sama z powodzeniem hodując żaglowce, popierała każdy rodzaj akwarystyki, i każdemu rodzącemu się przedsięwzięciu dawała kredyt zaufania. Ile dobra i uspokojenia potrafiła wnieść w nasz niekiedy zwaśniony światek akwarystyczny – dobrze wiedzą ci, którzy zetknęli się z Nią osobiście. Życzliwą szczerością i bezkompromisowością podbijała serca pasjonatów.
Pamiętam wspólny wyjazd z Kocanami do Poczdamu – od piątej rano cały dzień na nogach, a Marysia do późnych godzin pełna werwy i zachłanna na zwiedzanie ciekawych akwarystycznie miejsc. Albo wspólne z Nią sędziowanie w konkursach – każdorazowo dbała o wysokie standardy: zero kumoterstwa, zero stronniczości.
Pamiętam wreszcie Jej rozjaśnioną, uśmiechniętą twarz i wzniesiony kciuk na zakończenie którejś edycji Akademii Magazynu Akwarium.
Marysia była jedyna i niepowtarzalna. Takich ludzi jak Ona już nie ma.

Paweł Czapczyk, Magazyn Akwarium

Marysia, z zamiłowania akwarystka i autorka wielu niezapomnianych zdjęć, razem ze swym mężem Andrzejem starała się bywać na wszelkich akwarystycznych imprezach zarówno w Polsce, jak i za granicą. Razem tworzyli wspaniałe zdjęciowe relacje. Uczestniczyła też czynnie we wszystkich imprezach organizowanych przez Polski Klub Miłośników Dyskowców. Jako akwarystka zajmowała się między innymi pielęgnacją żaglowców i w tej dziedzinie osiągała spektakularne sukcesy, biorąc udział w międzynarodowych konkursach tych ryb. Podczas ostatnich mistrzostw żaglowców (Poznań 2018)  wywalczyła tytuł Mistrza Polski w grupie Pterophyllum scalare.
Zawsze uśmiechnięta i gotowa do udzielenia pomocy – za pośrednictwem swego aparatu fotograficznego zatrzymywała uciekający czas i ważne dla Niej i nas chwile.
Dzisiaj ten czas zatrzymał się dla Niej… Boleśnie odczuwamy Jej brak.

Zarząd i członkowie Polskiego Klubu Miłośników Dyskowców

Maria, wspaniała kobieta, pełna pasji, energii i ciepła, konkretna, życzliwa i otwarta na ludzi. Bardzo dziękuję losowi, że miałem możliwość ją poznać. To Ona od początku pomogła nam się rozwinąć, zawsze wspierając Akwariuszy. Niczym „matka, siostra, najlepszy przyjaciel” każdorazowo znajdowała sposób na wybrnięcie z trudnej sytuacji. „Sklej to jakoś, żeby miało sens”. „A mówiłam ci – dzwoń i proś”. Krótko mówiąc – Akwariusze istnieją dzięki Marii Kociołkowskiej.

Robert Kiercul, Akwariusze

Marysię i Andrzeja Kociołkowskich poznałem w sierpniu 2009 roku, kiedy przyjechali do muzeum w Drozdowie, by zwiedzić nową wystawę „Podwodny Świat Pięciu Kontynentów”. Dobrze pamiętam ten dzień, a ściślej mówiąc – kilkugodzinne rozmowy przy akwariach. Długo nie zapomnę słów Marysi, która powiedziała: „Oj, ty masz dobrą rękę do rybek. Dbaj o nie. Dalej tak trzymaj, a zobaczysz, ile kiedyś ludzisków będzie ci się tu zjeżdżało”.
Już w październiku tamtego roku odbyły się I Dni Akwarystyki w Muzeum Przyrody w Drozdowie. Było to pierwsze tego typu wydarzenie w północno-wschodniej Polsce. Na imprezie pojawili się akwaryści z różnych regionów Polski. Nie zabrakło też oczywiście Marysi i Andrzeja. Dotychczas w Muzeum odbyło się już 11 edycji Dni Akwarystyki, które przybrały rangę ogólnopolską. Rozwój tej imprezy zawdzięczam między innymi Marysi i Andrzejowi. To właśnie oni poznali mnie z pasjonatami, naukowcami, hodowcami, wystawcami, przedstawicielami mediów i firm branżowych. Za każdym razem, organizując kolejne Dni Akwarystyki, konsultowałem się z Kocanami w celu zasięgnięcia porady i wsparcia. Bardzo długo będę pamiętał słowa Marysi z rozmowy telefonicznej: „Dobra Adam, pogadaliśmy, a teraz bierz się za robotę”. One dodawały mi otuchy i siły!

Adam Karwowski, Muzeum Przyrody – Dwór Lutosławskich w Drozdowie

Przyjazna, skromna, miła i bezpośrednia. Taka była Maria Kociołkowska. Przez kilkanaście lat razem z mężem Andrzejem przyjeżdżali do Szczecina na imprezy organizowane przez Stowarzyszenie Molinezja. Razem robili wspaniałe fotorelacje z naszych wystaw akwarystycznych czy Mistrzostw Europy gupika. Na wystawach akwarystycznych byli sędziami. Marysia z Andrzejem pokazywali naszą działalność, promowali to piękne hobby, w którym oboje byli zakochani. W chwilach wolnych zwiedzali ciekawe miejsca w Szczecinie. W siedzibie naszego stowarzyszenia odbywały się spotkania i dziesiątki, a raczej setki godzin spędzaliśmy na wspólnych rozmowach na tematy organizowanych imprez w Polsce i za granicą, hodowli różnych gatunków ryb oraz aranżacji zbiorników. Tego wspólnie spędzonego czasu nigdy nie zapomnimy. Było przyjaźnie, miło, wesoło, jak w kochającej się rodzinie. Maria swoją skromnością i ciepłem dawała to, co dziś już zanika. Zawsze uśmiechnięta, otwarta i szczera, udowadniała, jak można być akwarystką i zarazem bawić się akwarystyką. Dla nas nadal jest obecna duchowo. Szkoda tylko, że do Molinezji już nie przyjedzie.
A Ty, Andrzeju, pamiętaj, że możesz na nas zawsze liczyć. Tak samo, jak my na Ciebie.
Pozdrowienia od wszystkich „Molek”, trzymaj się, takie jest życie.

Krzysztof Kujawa, Klub Molinezja

Mówiliśmy o Niej, że jest naszą matką chrzestną, i to chyba najlepsze określenie. Ona pierwsza w nas uwierzyła, nawet kiedy my sami jeszcze nie wierzyliśmy, że twór zwany Wawarium przetrwa dłużej niż pół roku. Nie mamy pojęcia, jak udało Jej się przekonywać kolejnych organizatorów wystaw, że warto zaprosić maleńkie kilkudziesięcioosobowe forum. Ale Jej się po prostu nie odmawiało! Malutka kobietka, która potrafiła poustawiać po kątach całe to niezdyscyplinowane akwarystyczne środowisko, tylko prosząc i się uśmiechając.
Pełna pasji i o wielkim sercu.
Zawsze będziemy o Niej pamiętać i zawsze będziemy Ją kochać.

Marcin Kaczor, Wawarium

Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci śp. Pani Marii Kociołkowskiej. Pani Maria wraz z mężem Andrzejem przez wiele lat oddawała się pasji, jaką jest akwarystyka. Była współautorką wielu fotoreportaży z imprez akwarystycznych w Polsce i w Europie. Doskonale spełniała się w hodowli żaglowców i nie tylko, zdobywając liczne prestiżowe nagrody na konkursach akwarystycznych.
Propagowała hodowlę ryb tropikalnych i dzieliła się swoją wiedzą akwarystyczną ze wszystkimi, którzy potrzebowali pomocy. Była osobą bardzo towarzyską, pogodną i zawsze uśmiechniętą. Jej wiecznie śmiejące się oczy oddawały dobroć i mądrość, które przekazywała innym i których będzie nam brakować.
Pozostanie w naszych sercach i pamięci.

Klub Miłośników Tanganiki

Marysia Kociołkowska – dobra dusza akwarystyki, osoba o wielkiej wiedzy i jeszcze większym talencie do zapalania pasji u innych. Będzie nam Jej bardzo brakowało.

Członkowie Łódzkiego Stowarzyszenia Akwarystów i Terrarystów

Maria była dla nas akwarystyczną przyjaciółką, na którą czekaliśmy podczas wystaw czy mityngów. Zawsze znalazła dla nas czas na rozmowę czy zrobienie zdjęcia. Uwielbialiśmy Jej szczerość i otwartość. Za wkład i zaangażowanie w promocję polskiej akwarystyki Marysia bezapelacyjnie zdobyłaby akwarystycznego Nobla.
Będzie nam Jej bardzo brakowało.

Team Cichlidae.pl

Marysię poznaliśmy w Drozdowie, a zaprzyjaźniliśmy się na Jurajskich Biotopach w 2013 roku. To Ona zwróciła nam uwagę, że stanowimy nieco ciemną plamę na mapie akwarystycznej Polski. Śmiało możemy powiedzieć, że była (i jest) matką chrzestną AkwariumOnline.pl. To również dzięki Niej utwierdziliśmy się, że warto działać (już od 7 lat!) pod herbem dwóch niebieskich ryb. To Ona wskazała drogę i zachęciła nas do udziału w wystawach i targach akwarystycznych, to dzięki Jej podszeptom i radom zdecydowaliśmy się na zorganizowanie naszych „własnych” cyklicznych imprez (kulig i spływ). To dzięki Niej łatwiej było nam się ogarnąć przy pierwszych kontaktach „ze światem”, bo mieliśmy Jej wsparcie i przyjaźń, To Ona prowadziła nas „za rączkę” (czujemy, że teraz kieruje nami „z góry”).
Marysiu, wcześniej czy później znowu się spotkamy… Co pewne, imprezy akwarystyczne bez Twojego ciepła już nigdy nie będą takie same. Tulimy w stracie, bo tak wiele Ci zawdzięczamy.

Ekipa AkwariumOnline.pl

Maria była zapaloną akwarystką, a razem ze swoim mężem Andrzejem stanowili niepowtarzalny duet reporterski. Relacjonowali niemalże każde wydarzenie akwarystyczne w Polsce, przez co stali się zupełnie zasłużenie symbolem polskiej akwarystyki.
Maria bardzo aktywnie wspierała rodzimą akwarystykę, wspierała również mocno KFA, za co jesteśmy jej niezmiernie wdzięczni. Zawsze mogliśmy na Nią liczyć, zawsze potrafiła nas wesprzeć dobrym słowem i doceniała to, co robimy. Na różnych wyjazdach, wystawach, sympozjach i imprezach przegadaliśmy wiele godzin o akwarystyce i nie tylko.
Pełna pasji i charyzmy, a jednocześnie ludzka, sympatyczna i empatyczna. Taką ją zapamiętamy!

Koledzy z KFA

Jako doświadczona akwarystka, Pani Maria zawsze wspierała działalność Towarzystwa Naukowego Branży Zoologicznej „Animalian” praktycznymi radami. Organizowane szkolenia, w których uczestniczyła, cechowały się niepowtarzalną atmosferą, a dzięki Niej były jeszcze ciekawsze. Do tych chwil możemy dziś powrócić dzięki fotoreportażom przygotowywanym przez Marysię.

Rafał Maciaszek

Marysia – wspaniała przyjaciółka, serdeczna koleżanka, a przede wszystkim akwarystka – wielokrotnie odwiedzała naszą hodowlę. Uczestniczka wystaw akwarystycznych, sędzina w organizowanych konkursach, laureatka wielu konkursów. Wielka strata dla całej akwarystyki.
Będzie nam brakowało tak wspaniałej koleżanki i przyjaciółki.
Na zawsze pozostanie w naszej pamięci.

Renata i Andrzej Nowiccy, hodowla superdiscus.pl

Marysię i Andrzeja Kociołkowskich poznaliśmy w 2005 roku na organizowanym w Krakowie Ogólnopolskim Zlocie Akwarystów i Miłośników Roślin Wodnych. Od tamtej pory widywaliśmy się na każdej większej imprezie akwarystycznej. Marysia (bo tak się do Niej zwracaliśmy) była bardzo pogodną i sympatyczną osobą z nieodłącznym aparatem. Zawsze chętna i otwarta na rozmowę, nie tylko o akwarystyce. Nasze ostatnie spotkanie miało miejsce w Zabrzu na Śląskim Weekendzie Akwarystycznym w 2019 roku. Bardzo Ją lubiliśmy i szanowaliśmy.

Marta i Robert Mierzeńscy

W dniu, kiedy doszła do nas tragiczna informacja o śmierci Marysi, uświadomiliśmy sobie, jak dużo straciliśmy. Zawsze uśmiechnięta, bardzo pozytywnie nastawiona do ludzi, jak i całego świata, rewelacyjny motywator i osoba, która swoją radą dodawała innym siły. To przecież dzięki Marysi i Andrzejowi odbyło się siedem naszych spotkań akwarystów. Bez Niej polska akwarystyka nie będzie już taka sama. Na zawsze pozostanie w naszych sercach.

Agnieszka i Krzysztof Tomaszewscy

Marysia – ciepła, wesoła, uśmiechnięta. To właśnie dzięki Niej jest Akwarystyczny Spływ Kajakowy. Pamiętam jak dziś, styczeń 2017, stoję z Marysią przy ognisku podczas kuligu w Supraślu. Patrzymy w ogień i Marysia mówi: „Przydałaby się taka impreza latem”. Zaproponowałem kajaki. Marysia pomogła załatwić pierwszych sponsorów. Jej dwa razy nie trzeba było powtarzać. Zawsze działała, chętna do pomocy. Gdy coś się zrobiło dobrze, pogratulowała, poklepała po plecach, pokazał kciuk do góry. Gdy się człowiek potknął, zawsze pomogła wstać. Gdy zwracała uwagę, robiła to zawsze na osobności i w konstruktywny sposób. Gdy coś nie wychodziło, dodawała otuchy i nadziei, że będzie dobrze. No i zawsze było dobrze.
Nie wyobrażam sobie bez Niej Akwarystycznego Spływu Kajakowego. Ona zawsze z nami będzie. Za każdym razem, gdy będę w kajaku, będę widział Marysię, taką jak zawsze: ciepłą, wesołą, uśmiechniętą. Marysi najbardziej podobał się spływ Czarną Hańczą, dlatego ASK wróci jeszcze na Czarną Hańczę.

Sebastian Tułaziński, Akwarystyczny Spływ Kajakowy.

17 września 2009, okolice ptaszarni warszawskiego ZOO, jutro otwarcie wystawy Aquaela z okazji 25. rocznicy. Spanikowana jak student przed magisterką, nerwowo palę papierosa, głęboko się zaciągając. Czy zrobiłam wszystko dobrze, czy filtry działają, światło, opisy, a co jak mnie „ukatrupią” za tę „brudną wodę”? Ooo matko, w co ja się wpakowałam, to moja pierwsza wystawa! Zamykam oczy, staram się skupić na odgłosach dochodzących z klatki z papugami, by się odprężyć i w tej chwili czuję lekkie uszczypnięcie w lewy łokieć i słyszę delikatny głos: „Lubię cię, bo ty też lubisz skalarki”, a po chwili chichot. Odwracam się i widzę drobną blondyneczkę z rozbrajającym uśmiechem. „No chodź, Andooszka, pokaż mi te swoje skalary, a potem pójdziemy do słoniarni, podobno Jastrzębski przywiózł swoje żaglowce”. Ta chwila zawsze przypomina mi się, kiedy myślę o Marysi. W sekundę poczułam się, jakbym znała Ją od lat, choć poznałam parę dni temu. Droga do słoniarni to był jeden wielki przekaz, rozmawiałyśmy jak w transie. Droga ta usłana była też wieloma uśmiechami, uściskami, sympatycznymi gestami ze strony tak wielkiej liczby osób, które mijałyśmy, że czułam się dziwnie i zadawałam sobie ciągle to samo pytanie: „Kim jest ta kobieta?”. Dopiero Waldemar Jastrzębski, którego przedstawiła mi Marysia, otworzył mi oczy. Marysia w swojej naturze nie miała w zwyczaju obnosić się z tym, jak jest bardzo znaną i szanowaną osobą. Pomogła mi uwierzyć we własne siły, poklepując i głaszcząc mnie po plecach, tak jakby mnie „programowała”, żebym się nie poddawała, żebym spełniała marzenia i szła do przodu, no i żebym rzuciła to śmierdzące świństwo, bo to szkodzi.
Będzie mi bardzo brakowało tej drobnej dłoni, tego przyjacielskiego gestu. Marysia jest naszym akwarystycznym kompasem, wskazującym właściwe kierunki. Ciężko mi wyobrazić sobie wystawę czy inne spotkanie akwarystów bez tej uśmiechniętej, filigranowej, żywiołowej, pełnej ciepła, pasji i wsparcia kobietki.
Za wszystko, co zrobiła dla nas, akwarystów, za wkład w uświadamianie, rozwijanie oraz propagowanie polskiej akwarystyki, winniśmy Jej dozgonną wdzięczność, cześć i pamięć. Ta kobieta, tak drobnych rozmiarów, z tak wielkim sercem, żyła, żyje i żyć będzie zawsze w naszych sercach.
PS I kto mnie teraz będzie szczypał w łokieć?

Anna Malinowska

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź również
Close
Back to top button