Artykuł w pliku PDF o objętości 4s. A4. Plik jest wysyłany po zatwierdzeniu wpłaty.
Artykuł historyczny w postaci skanowanej z oryginału.
2,16 zł
Artykuł w pliku PDF o objętości 4s. A4. Plik jest wysyłany po zatwierdzeniu wpłaty.
Artykuł historyczny w postaci skanowanej z oryginału.
Fragment artykułu: Mary Bailey: Ryby karpieńcowate – małe też cieszy. Opublikowano drukiem w Magazynie Akwarium nr 9/2002 (10).
Generalnie rzecz ujmując, karpieńcowate nie należą do ryb trudnych w hodowli. Jest jednak kilka problemów, z którymi spotkamy się już na samym początku. Pierwszy to… znalezienie karpieńcowatych – jakichkolwiek! Po dwudziestu latach wędrówek po sklepach akwarystycznych Wielkiej Brytanii na palcach mogę policzyć sklepy, które regularnie miewają te ryby. W dodatku do obliczeń tych wystarcza praktycznie jedna dłoń.
Można powiedzieć, że handel „nie lubi” ryb karpieńcowatych. Dla biznesu akwarystycznego słowo „karpieńcowate” znaczy to samo, co „sezonowe” (oczywiście część karpieńcowatych taka jest, ale nie wszystkie). Zanim ryby dorosną do słusznych rozmiarów i osiągną na tyle atrakcyjne barwy, by dało się je dobrze sprzedać, są już prawie u kresu życia. Jeśli zdechłyby po sprzedaży – nie ma problemu, ale co będzie, jeśli padną jeszcze w sklepie? Tak rozumują importerzy i sklepikarze.
Koło się zamyka
Karpieńcowate mają reputację ryb delikatnych i trudnych. Bierze się to częściowo z błędnego założenia, że wszystkie gatunki są sezonowe i żyją bardzo krótko, a częściowo z faktu, że większość niezbyt pasuje do podejścia „wrzuć je do kranówy i zobacz, czy przeżyją”. Takie podejście ma jednak wielu akwarystów i bardzo wielu sklepikarzy – częściej z braku wiedzy niż z lenistwa.
Niedostatek ryb prowadzi do niedostatku hodowców (większość z nas zaczyna przecież hodować ryby po tym, jak je zobaczy). To w efekcie prowadzi do braku wiedzy na ich temat.
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.