Wywiady

Stary, dobry aquascaping

Rozmowy mA

Z Pawłem Iglewskim, wybitnym aquascaperem i terrascaperem, nagradzanym w Polsce i na świecie, rozmawia Paweł Czapczyk

Jaki rodzaj aranżacji w stylu naturalnym jest Ci w ostatnim czasie szczególnie bliski?

Ostatnio, jeśli mówimy o tym prawdziwym stylu naturalnym, to najbliżej mi do aranżacji wykonanych w większości z drewna, czyli do do stylu Ryuboku. Choć powiem Ci szczerze, że zdobywanie materiałów do tego typu aranżacji kreowanych w dużym i bardzo dużym akwarium, u nas, czyli w Polsce, nie jest łatwe. Ostatnio tworzyłem aranżacje w tym stylu do akwarium o pojemności 5880 litrów, o wymiarach 300x140x140cm (czytelnicy mA fotografie tego zbiornika znajdą w artykule). I samo zgromadzenie potrzebnego materiału do zbudowania tej aranżacji zajęło mi kilka tygodni.  Udało się – na fotografiach w artykule możecie podziwiać efekt tej pracy.

Jeśli miałbym się jednak jednoznacznie określić jaki styl naturalnej akwarystyki lubię najbardziej, to myślę, że byłoby to Iwagumi. Niestety, ostatnimi czasy nie znalazłem dużego projektu komercyjnego, w którym mógłbym pokazać swój potencjał i efektowność związaną z prostotą tego stylu aranżacji. Ale nie narzekam – rynek komercyjnych realizacji jest w tej chwili opanowany przez powtarzalne akwaria promowane przez najbardziej operatywnych aquascaperów. W tych realizacjach liczy się przede wszystkim, z tego co zaobserwowałem, szybki efekt i jak najmniej prac serwisowych związanych z późniejszym pielęgnowaniem akwarium.

Mam nadzieję, że na realizacje w stylu Iwagumi, proste, ale bardziej kłopotliwe w późniejszym utrzymaniu, przyjdzie jeszcze z powrotem czas. Były one kilkanaście lat temu, na początku, też bardzo popularne, sam zrobiłem wtedy projekt oparty tylko i wyłącznie na skałach w akwarium o pojemności ponad 1600 litrów (link i fotografie w artykule), które wyglądało monumentalnie, było zbudowane według podstawowych zasad tworzenia akwarium kamiennego. Jak się z czasem okazało, nie było wcale trudne w utrzymaniu w dobrej kondycji przez kilka lat.
Mam nadzieję, że aquasaperzy wrócą do tego stylu, a klienci znowu ciepło go przyjmą w swoich domowych czy wystawowych akwariach. 

Czy szukasz obecnie nowych środków wyrazu i używasz innych materiałów i dekoracji niż kiedyś?

Nie, nie szukam. Jestem zwolennikiem starej szkoły, czyli proste środki i zasady. To, od czego wszystko się zaczęło, czyli szkoła akwarium naturalnego Takashiego Amano, do tego się sprowadzało. A teraz – mam nieubłagane wrażenie – poszło to wszystko gdzieś za daleko. Mamy w Polsce nawał aranżacji, które są de facto dioramami – takimi jak mini budowle kreujących rodzaj pejzaży dla kolejek na szynach w konkursach w skali H0. To na pewno jest pole do popisu dla czołowych wyjadaczy, ale te efekty do powtórzenia dla początkujących są nieosiągalne, co może zrazić adeptów stylu naturalnego do pracy nad własnymi akwariami. Nawet w konkursie IAPLC na czołowych miejscach licznie reprezentowane są tego typu akwaria. Czyli o co chodzi? O setki godzin pracy nad efektem najkorzystniejszym dla zrobienia zdjęcia. I tylko dla niego! Bardzo mało pokazuje się akwariów prostych, urządzonych według starych zasad i – jak się okazuje – łatwych w utrzymaniu na co dzień przez niezaawansowanych akwarystów. Reasumując, nie wstąpiłem w nurt rzeki konkursowych dioram, pozostałem przy starej szkole aranżacji akwariów.

Z jakich swoich prac wykonanych w ciągu ostatnich powiedzmy pięciu lat jesteś szczególnie zadowolony?

Pawle, powiem Ci, że zazwyczaj jestem z tego, co zrobiłem, umiarkowanie zadowolony. Ale to chyba efekt tego, że jak już się czegoś podejmuję, dążę do perfekcji. To nie jest łatwe, bo sam pomysł, często bardzo dobry, spotyka się z ograniczeniami w dostępnych materiałach koniecznych podczas procesu jego realizacji. Tu poza materiałami dostępnymi powszechnie trzeba szukać własnych selekcji, pobierania materiałów z natury nas otaczającej. Oczywiście z poszanowaniem prawa własności i prawa gatunków i obszarów chronionych w kontekście możliwości pozyskiwania drewna i skał ze środowiska naturalnego.

Dwa projekty, z których jestem zadowolony, to wspomniane wcześniej akwarium o wymiarach 300x140x140 cm, które ma spełniać warunki biotopowe dla ryb z Ameryki Południowej, oraz terrarium, las tropikalny o wielkości 180x180x140cm (fotografie w artykule). W obu pracach miałem pełnię zaufania klientów i swobodę w aranżowaniu całości według mojego pomysłu. Taka praca jest najbardziej dla mnie komfortowa, nie kopiuję jakiejś fotografii z sieci czy swojej poprzedniej pracy, tylko realizuję coś, czego jeszcze nie było. Najpierw rzecz jasną wykonuję szkic pracy, pokazuję zleceniodawcy ogólny zarys i mam wolną rękę w tworzeniu aranżacji. Sami oceńcie efekty, te dwie prace, odpowiadając na zadane wcześniej przez Ciebie pytanie są dla mnie powodem do zadowolenia i dumy, zwłaszcza, że klienci są z nich bardzo zadowoleni.

Aquascaping od czasów Takashiego Amano ewoluował i odnajdywał się doskonale w kilku charakterystycznych trendach. Ale czy obecnie nie grozi mu widmo wyczerpania, przesycenia, „zjadania własnego ogona”?

Aquascapingu w stylu Takashiego Amano, tego prostego w środkach wyrazu, akwariów skonstruowanych według podstawowych zasad naturalnej akwarystyki – przykro mi i smutno z tego powodu – ale widuję ostatnio bardzo niewiele. Amano nie ma z nami już ponad osiem lat. Owszem, jego współpracownicy kontynuują myśl swego guru, prezentując naturalne akwaria zgodne z jego filozofią w galerii ADA w Niigacie, a także realizując konkretne komercyjne przedsięwzięcia. Dlatego nie uważam, że ta idea, która narodziła się kilkanaście lat temu, zniknęła. Ona wciąż istnieje. Przy czym mam nieodparte wrażenie, że konkursy akwarystyczne i jurorzy tych zmagań poszli w inną stronę akwarystyki naturalnej. Tę, o której rozmawialiśmy wcześniej, czyli dioramy w akwariach: dużo pracy na początku, klejenie wszystkiego, co się tylko wymyśli, a na końcu tej drogi mam akwaria, które wprawdzie są piękne na dzień sesji zdjęciowej przygotowywanej na konkurs, ale utrzymanie ich w pożądanym stanie przez miesiące najczęściej okazuje się niemożliwe.

Jednak – odpowiadając Tobie wprost – ten nowy trend chyba nie kanibalizuje klasycznego stylu Amano. Po prostu realia konkursowe niejako wymagają od uczestników, wymuszają na nich takie działania i takie prace. I dlatego podążają oni w tym kierunku. Nie mam im tego za złe, uczestniczą przecież w wyścigu po sukces, który jest okraszony nagrodami. Sam jakiś czas temu zrezygnowałem z tego konkursowego wyścigu, uzyskując wcześniej w tych konkursach bardzo wysokie lokaty.

I pozostanę przy klasycznym podejściu do naturalnego akwarium. A początkującym aquascaperom polecam, by najpierw zgłębili tajniki podstaw, cieszyli się się prostotą rozwiązań we własnych akwariach, a dopiero później podjęli decyzję o starcie w wyścigach po nagrody konkursowe.

Czy terrascaping można potraktować jako kontynuację czy naturalną drogę rozwoju aquascapingu?

Terrarium i akwarium, choć oba realizowane w szkle, to nie są podobne światy. Czy w terrarium można uprawiać projektowanie? Oczywiście, że tak. W tych zbiornikach można i należy używać zasady, które od lat stosujemy w aquascapingu. Tu również należy stosować regułę złotego podziału, zasady mocnych punktów w aranżacji. Należy w podobny sposób budować głębię, kreować co najmniej trzy plany, pierwszy – bliski, drugi – środkowy i ostatni – z tyłu, używać nieparzystą ilość roślin głównych. Co ważne, jeśli chodzi o prace z aranżacją w akwarium i pracę w terrarium, mamy tu zasadniczą różnicę. W akwarium, po zalaniu go wodą, bardzo trudno zmienić pierwotny projekt, w terrarium taka możliwość istnieje. W terrarium, bez konsekwencji dla zwierząt i roślin, będziemy mogli zmienić aranżację – i to w dużym stopniu. Tu pokazuje się przewaga terrarium i łatwość jego obsługi nad akwarium, w którym uwagi i pracy na pierwotnym i wstępnym etapie będziemy musieli poświęcić dużo więcej.

Gdzie dzisiaj szukasz dla siebie inspiracji?

Pawle, dzisiaj jestem trochę uśpionym projektantem akwariów i terrariów. Czasami zdarzają mi się prace komercyjne. Pytasz, gdzie dziś szukam inspiracji, moje inspiracje niezmiennie są związane z postrzeganiem tego, co sama natura potrafi zrobić. Obserwacje lasu, który nie niepokojony piłami leśników z roku na rok sam buduje wyjątkowe obrazy warte inspirowania się nimi. Inspiracje znajduję w obszarach chronionych, rezerwatach i ogromnie mi przykro, że coraz więcej tych miejsc staje się ogarnięta potrzebą zdobywania surowców i gospodarką komercyjną.

Moja rada dla każdego, kto szuka inspiracji: rozejrzyj się wokoło, tam często bardzo dużo można zaczerpnąć z tego, co sama natura buduje. Nie potrzeba przeglądania albumów z konkursów, forów internetowych czy reklam firm komercyjnych.

Każdy z nas powinien poczuć swoją receptę na to, co mu się podoba, na to, w czym czuje się dobrze, na to, co po przetransponowaniu na projekt akwarium czy terrarium wywołuje w obserwatorze wrażenie dobrze wykonanej pracy, a aranżerowi poczucie posiadania kawałka natury zamkniętej w szkle.

A jak postrzegasz ze swojej już długoletniej perspektywy rynek akwarystyczny i przemiany podejścia do akwarystyki w Polsce i na świecie?

Faktem jest, że moja przygoda z akwarystyką, a później z terrarystyką trwa już nieprzerwanie od ponad dwudziestu lat. To trudne pytanie, bo odpowiedź nie może być prosta. Sam rynek zmienia się bardzo, dostępność produktów do aranżacji i pielęgnacji jest w tej chwili niesamowicie duża. A media społecznościowe czy marketing uprawiany przez firmy wcale nie ułatwiają wyboru najlepszych produktów.

Mam dobrą radę: znajdź w swoim otoczeniu ludzi, którzy tak jak ty, pasjonują się akwarystyką i terrarystyką, dzielcie się nawzajem doświadczeniami, twórzcie jak najwięcej różnych aranżacji. Doskonałym miejscem na taką wymianę doświadczeń są lokalne kluby akwarystyczno-terrarystyczne. Ja w Łodzi mam prężnie działające Łódzkie Stowarzyszenie Akwarystów i Terrarystów, mamy wspólne miejsce, gdzie w sposób bezpośredni wymieniamy się doświadczeniami na co dzień. Opiniujemy nasze zbiorniki, omawiamy to, jakich produktów używamy i jakie one dają efekty, czy są dobre, czy też nie. Podsumowując, rynek akwarystyczny – tak jak cała reszta rynku konsumpcyjnego, gdzie producentom zależy na jak największej sprzedaży swoich produktów – podlega działaniom czysto marketingowym, które czasami są po prostu mało związane z faktami, a mają na celu osiągnięcie jak najwyższego zysku. Czy to źle? Nie! Bo dzięki reklamowaniu, filmom sponsorowanym itd., dowiadujemy się o nowościach na rynku. Pamiętajmy tylko, że musimy do tego podchodzić tak samo jak do reklam popularnego proszku do prania. Nie bójmy się nowych produktów, kupmy małą próbkę, sprawdźmy czy działa, zapytajmy znajomych, dzielmy się swoimi doświadczeniami!

A co najbardziej różni akwarystykę z końca XX wieku i trzeciej dekady XXI wieku?

Oj, różnice są ogromne. Akwarystyka, kiedy zaczynałem z nią swoją przygodę, skupiała się przede wszystkim na tym, by rośliny rosły pięknie – czy to w holenderskich szpalerach czy też w naturalnych akwariach w stylu Amano.
Skupiała się na tym, by ryby i zwierzęta miały się jak najlepiej w zbiornikach. Zachwycaliśmy się prostymi ogrodami roślinnymi tętniącymi życiem, wśród których pływały zdrowe ryby. Dziś, akwaryści, którzy próbują być autorytetami w dziedzinie aquascapingu, poszli już chyba za daleko drogą znaczoną konkursowymi sukcesami.

Akwaria w ich wykonaniu stają się modelarskimi dioramami. Same konkursy, ich organizatorzy i sędziowie, też nie służą rozwojowi pasji, czyli akwarystycznej dobrej robocie: kryteria konkursowe są w tej chwili zachwiane, nie ocenia się tego, czy zgłoszone i sfotografowane akwarium ma szansę żyć latami, a ocenia się oryginalność pomysłu na ułożenie i sklejenie aranżacji.

W czym – Twoim zdaniem – należy zatem upatrywać szans na akwarystykę przyszłości? 

Przyszłość to automatyka procesów nawożenia i podmiany wody połączona z badaniem wody w czasie rzeczywistym. To zdalny nadzór nad akwarium. A biorąc po uwagę pęd technologiczny, nie zdziwiłbym się, że za kilka lat będziemy mieli samowystarczalne akwaria, niewymagające naszej pracy codziennej, a sztuczna inteligencja poprowadzi nas za rękę, kiedy zaczniemy mieć problemy ze zbiornikiem.

Czy to jest świetlana przyszłość? Moim zdaniem – nie. Z roku na rok zatracamy nasze naturalne zdolności radzenia sobie z problemami, zatracamy radość z czasu, który spędzamy nad naszym hobby. Czas spędzony z akwarium czy terrarium powinien być dla nas czasem odpoczynku i relaksu. Technologie pozbawiają nas bezpośredniego kontaktu i rozwiązywania problemów, jakie spotykają nas w naszych podwodnych ogrodach. Po tylu latach moczenia rąk w wodzie wiem, że tu najważniejsze jest samo rzemiosło, wiedza nabyta w wyniku doświadczeń.

Żadna technologia, póki co, nie zastąpi nam tego, co w spokoju, relaksując się, odpoczywając od trudów codziennych, robimy w naszych zbiornikach. Starajmy się, aby to nasze hobby było dla nas przede wszystkim odpoczynkiem i czasem relaksu. Nie ma potrzeby uczestniczyć w wyścigach po najlepszą fotografię konkursową, bo wystarczy nasza własna satysfakcja z tego co mamy i miłe, pełne uznania, spojrzenie na to naszych najbliższych.

Pamiętajmy, zajmujemy się naszym hobby dla siebie. To nam ma ono sprawiać największą radość!

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź również
Close
Back to top button