Artykuły

Wojciech Sierakowski: Buccochromis rhoadesii – piękny „zabójca” z jeziora Malawi

MALAWI

Buccochromis rhoadesii – piękny „zabójca” z jeziora Malawi

Ten artykuł jest dla mnie pożegnaniem z tym pięknym gatunkiem, kilka tygodni temu byłem bowiem zmuszony oddać koledze ostatniego samca, aby uchronić pozostałe ryby w akwarium.

Nie ukrywam, że pielęgnowałem Buccochromis rhoadesii w obsadzie, która rodziła ryzyko, że zrealizuje się właśnie taki scenariusz. Liczyłem jednak, że stanie się inaczej i ryby te dożyją u mnie swoich dni. Stało się inaczej, a ja mam poczucie straty, gdyż wspomnianym samcem opiekowałam się przez ponad cztery lata. W tym czasie pyszczak z malutkiej czterocentymetrowej rybki stał się pokaźnej wielkości drapieżnikiem, imponującym pod każdym względem: silny, pięknie ubarwiony, dynamiczny, z cudownymi długimi płetwami.

Przed wielu laty zobaczyłem u kolegi samca

mierzącego ok 30 cm i zapragnąłem go mieć. Kiedy doczekałem się akwarium, w którym była na to szansa, o wymiarach 208 x 97 x 63 cm i pojemności 1271 litrów, postanowiłem spróbować pielęgnacji obsady łączącej przedstawicieli „Mbuna” i „non-Mbuna”, zawierającej w sobie jednego dużego i jednego mniejszego drapieżnika. Był to eksperyment, gdyż nigdy wcześniej nie posiadałem aż tak dużej ryby i nie byłem pewny, czy mniejsze będą miały przy nim szanse. Prognozy były dobre, Buccochromis rhoadesii uchodzi bowiem za pyszczaka relatywnie łagodnego. Doświadczenia kolegi, który posiadał 30-centymetrowego olbrzyma również dawały nadzieję, że będzie to ryba o temperamencie na przykład Dimidiochromis strigatus czy Nimbochromis venustus, które odnajdowały się w obsadach nazywanych przeze mnie Malawi-mix, łączących bardzo zróżnicowane gatunki.

Idea tworzenia obsad tego typu ma na celu łączenie różnorodnych pyszczaków i obserwowanie zróżnicowanych zachowań tych pielęgnic. „Mbuna” pokazują nam, czym jest terytorializm, „przywiązanie” do skał, ożywiają kolorystykę zbiornika i dynamizują repertuar zachowań. Drapieżniki są ich przeciwieństwem – to duże dostojne ryby, o bardziej subtelnej kolorystyce, pływające po całym zbiorniku i patrolujące swój świat. Zdarzają się wśród nich zarówno gatunki agresywne, jak i łagodniejsze. Eksperyment był więc obarczony ryzykiem, ale byłem na nie przytowawany: planowałem bądź wzmocnić obsadę i zakupić silniejsze ryby, przy jednoczesnej eliminacji słabszych, bądź pozbyć się dużego drapieżnika.

[Pełny tekst publikacji w wydaniu drukowanym lub pliku cyfrowym wydania]

Opublikowano drukiem w Magazynie Akwarium nr 1/2018 (167).
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button