Artykuły

Marcin Szuchnik: Pastwisko w Meksyku – Cincelichthys pearsei

RYBY – AMERYKA ŚRODKOWA

Pastwisko w Meksyku – Cincelichthys pearsei

Fragment artykułu: Marcin Szuchnik: Pastwisko w Meksyku – Cincelichthys pearsei

Z Meksykiem zawsze kojarzyły mi się czarne wąsy, sombrera, pustynny i gorący klimat oraz westerny z dawnych lat, kiedy John Wayne był idolem milionów. Upał, step, kurz towarzyszący granym scenom nie oddawał pełnego obrazu tego pięknego i jakże zielonego kraju.
Wielkie rzeki, Chiapas, inne regiony bogate w faunę i florę… To kolejny z cudów natury, jaki spotykam na swojej akwarystycznej drodze. Ląd lądem, ale to, co można spotkać w wodach rzek Meksyku, Gwatemali, Kostaryki, przyprawia o zawrót głowy.

Akwarystyczna Ameryka Centralna jeszcze jakiś czas temu nie była w kręgu moich zainteresowań. Pomijając żyworódki, znane wszystkim akwarystom od zawsze (mało który początkujący wie, że jest ich tak wiele), żadne inne ryby z tamtego rejonu nie powodowały u mnie szybszego bicia serca, między mną a tymi rybami nigdy nie zaiskrzyło. Guzy tłuszczowe, ogromne i „zabójcze” Vieja synspila, perturbacje z Vieja argentea i pozbyciem się pozostałej obsady, która została zabita przez agresywnego samca, skutecznie mnie odstraszyły.

Jednak od czego są przyjaciele akwaryści?! Częste rozmowy o wodach Ameryki Centralnej sprawiły, że zacząłem… czytać. Im więcej czytałem, tym większe zainteresowanie wzbudzał we mnie region Meksyku, Gwatemali i Kostaryki. Myślę, że słowo „zainteresowanie” nie oddaje zresztą w pełni stanu, w jakim się znalazłem. Pragnienie poznawania: jeszcze i jeszcze stawało się coraz większe. W końcu przyszedł moment i zapadła decyzja – tak, będę miał ryby z Ameryki Centralnej. Pomocnym w realizacji planu stał się remont w mieszkaniu wywołany moją własną niefrasobliwością przy czyszczeniu filtrów… Na szczęście mieszkanie było ubezpieczone – o co naprawdę warto zadbać, wybierając dobre Towarzystwo (polecam artykuł w MA 114, 1/2012). Pozostał tylko ogromny żal po moich Uaru amphiacanthoides, rybach cudownych, pięknych i magicznych. Na szczęście trafiły w bardzo dobre ręce – do mojego przyjaciela Adama Biernackiego – Blackwatera.

[Pełny tekst publikacji w wydaniu drukowanym lub pliku cyfrowym wydania]

Opublikowano drukiem w Magazynie Akwarium nr 3/2017 (163).
Pokaż więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button