Marcin Chyła: Gymnogeophagus mekinos
Rok 2007 zapamiętałem z kilku powodów – jednym z nich było ukończenie studiów (potrwały troszeczkę dłużej, niż zakładałem). Równie ważną sprawą okazała się mała przesyłka ze Stanów Zjednoczonych, która dotarła do mnie w tamtym roku. W środku była książka, która stała się najważniejszą pozycją w mojej domowej akwarystycznej biblioteczce. Po dziś dzień stoi ona w jej centrum i mimo upływu wielu lat sięgam po nią równie często, jak po nowe pozycje.
Mowa o South American Eartheaters Thomasa Weidnera – pozycji już dzisiaj niemal kultowej z powodu braku wznowień i dodruków. Zawarte w niej opisy ziemiojadów są nierzadko już nieaktualne, lecz szeroki zakres oraz bogactwo opisanych taksonów po dziś dzień robią wrażenie.
Wielość gatunków
To właśnie podczas jej lektury po raz pierwszy spotkałem się z rodzajem Gymnogeophagus – średniej wielkości pielęgnicami z terenów Urugwaju, Argentyny i południowych krańców Brazylii. Autor wymienia osiem gatunków tych ryb, co w roku 2000, czyli momencie wydania książki, było aktualnym stanem taksonomicznym. Do momentu, w którym piszę te słowa, wyszczególniono i opisano już kolejne 12 gatunków, a istnieje jeszcze wiele odkrytych, jak i zapewne jeszcze nieodkrytych populacji, które różnią się pod względem morfologicznym, wizualnym (ubarwienie) oraz behawioralnym (zachowanie rozrodcze, sposób/rodzaj pobieranego pokarmu). Najbardziej ciekawy, interesujący i zaskakujący jest fakt, że zdecydowana większość z tych taksonów występuje w obrębie stosunkowo małego kraju, jakim jest Urugwaj. Jego powierzchnia w przybliżeniu równa jest połowie powierzchni naszego kraju, więc jakim zaskoczeniem musi być fakt, że w rzekach oddalonych od siebie o kilkanaście kilometrów znaleźć można odrębne gatunki, niewystępujące w innych niedaleko położonych obszarach. Ten fenomen „roju gatunków” przywodzi na myśl sytuację w Jeziorze Wiktorii w Afryce, gdzie w obrębie jednego zbiornika wodnego – na skutek gwałtownego w skali ewolucyjnej zjawiska specjacji – z jednego pierwotnego taksonu wyodrębniło się kilkaset nowych gatunków. To mniej więcej tak, jakbyśmy w przepływającej przez Poznań Warcie oraz wrocławskiej Odrze łowili zupełnie inne gatunki z tego samego rodzaju. To jest właśnie urzekający i pociągający mnie aspekt związany z rodzajem Gymnogeophagus.