ArtykułyWywiady

Robię to, co kocham

Postacie akwarystyki

Z Michałem Adamkiem, czołowym polskim aquascaperem, zwycięzcą The Art of the Planted Aquarium 2019, rozmawia Paweł Czapczyk

Witaj, Michale. Niezmiernie miło jest mi gościć Ciebie na łamach mA. Czy możesz Czytelnikom naszego dwumiesięcznika powiedzieć, jak zaczęła się Twoja przygoda z akwarystyką w ogóle, a w szczególności – kiedy zainteresowałeś się zbiornikami w stylu „nature”?

Witaj, Pawle. Bardzo mi miło być gościem w Magazynie Akwarium. Myślę, że moja przygoda z akwarystyką zaczęła się klasycznie: pierwsze akwarium w dzieciństwie, oparte o „wiedzę” sprzedawcy ze sklepu zoologicznego, czyli wyposażone w żwirek i plastikowe rośliny. Później, z biegiem czasu, wszystko nabierało bardziej naturalnego kształtu. Miałem epizod z akwarium w koncepcji „low-tech” na legendarnej ziemi ogrodowej. Zbiorniki w stylu „nature” zauroczyły mnie, gdy zobaczyłem prace z The International Aquatic Plants Layout Contest. Postanowiłem się temu poświęcić. Metodami prób i błędów szlifowałem swój warsztat, osiągając coraz lepsze rezultaty.

Od którego momentu mogłeś o sobie powiedzieć: „Jestem aquascaperem”?

Od momentu, gdy większej liczbie osób spodobały się moje aranżacje. Sądzę, że o to właśnie chodzi. Jeśli stworzysz aranżację, która przypada ludziom do gustu, jest estetyczna i powstała w myśl zasad akwarystyki naturalnej – jesteś aquascaperem.

Jaki styl w akwarystyce naturalnej Tobie najbardziej odpowiada?

Każdy. Czuję się dobrze, pracując z kamieniami, korzeniami. Robiąc Iwagumi czy Ryuboku. Nie lubię zamykać się w jednym schemacie. Odpowiada mi cała akwarystyka naturalna. W każdym stylu znajdziemy coś wyjątkowego. Jest to piękno naszej pasji.

Po jakiego typu dekoracje sięgasz najczęściej?

Myślę, że ostatnio jest to Dragon Stone, moja szczęśliwa skała, która dała mi pierwsze miejsce na zawodach The Art of the Planted Aquarium. Dragon Stone jest bardzo wdzięcznym materiałem do klejenia i tworzenia dynamicznych aranżacji. „open scape” w naszym showroomie ma w sobie ponad trzysta pięćdziesiąt kilogramów tego kamienia.

Skąd czerpiesz inspiracje?

Z przyrody oczywiście, tak powinien odpowiedzieć dobry aquascaper. Jednakże są prace konkursowe, które potrafią natchnąć mnie do stworzenia czegoś podobnie olśniewającego. Myślę, że należy wymienić tutaj prace z takich konkursów jak The International Aquatic Plants Layout Contest oraz CIPS International Aquascaping Contest (CIAC).

Preferujesz jeden rodzaj podłoża czy próbujesz swych sił z różnymi?

Substrat jest podstawowym elementem w tworzeniu aranżacji. Aquascaper musi być pewien podłoża. Od niego zależy sukces utrzymania akwarium. Układając skomplikowany hardscape, nie chcemy później przeżywać rozpaczy, że podłoże oddaje do wody zbyt dużo lub zbyt mało minerałów. Zakładamy wiele akwariów w ciągu roku i nie lubimy utrudniać sobie pracy. Dlatego używamy podłoża Ichiban Dark Soil. Nigdy nie zawiodło.

Jaki rodzaj oświetlenia stosujesz?

Przeważnie jest to oświetlenie LED. Większe akwaria otwarte uzbrajamy w Aqua Illumination Prime HD, akwaria w zabudowach oświetlamy przeważnie ZOOlightem serią Premium Plus. Przy nanoakwariach i tych do okolic stu litrów często stosujemy lampy Chihirosa. Natomiast w przypadku zestawów Juwela osiągamy świetne rezultaty z HeliaLux Spectrum.

Masz swoje ulubione rośliny?

Łatwiej byłoby wymienić te, których nie lubię. Są to rośliny plastikowe. Poważnie mówiąc, uważam, że z każdej rośliny można zrobić coś ciekawego w aranżacji. Zakładając dużo akwariów i serwisując je, trzeba zakochać się w roślinach wolnorosnących. Mam na myśli tutaj na przykład mikrozoria, anubiasy, bucephalandry. Przy akwariach konkursowych uwielbiam stosować Riccardia chamedryfolia, która jest idealna do detali. Jej soczysta zieleń jest fantastyczna.

A co z rybami – niektórzy aquascaperzy nie przywiązują do nich wagi. Są one dla nich co najwyżej „wisienką na torcie”. Czy tak jest również u Ciebie?

Myślę, że jest to krzywdzące stwierdzenie. Aquascaper dobrze wie, że bez „ekipy sprzątającej” nie da się utrzymać aranżacji. Otocinclus affinis, Stiphodon ornatus, Crossocheilus siamensis i wiele podobnych ryb to nieodzowni przyjaciele aquascaperów. Natomiast bez obsady ozdobnej nasze akwaria to smutny widok. Najważniejsze jest, żeby nie zapomnieć o stworzeniu rybom dobrych warunków.

Początkujący pasjonaci często zniechęcają się „trudną i pracochłonną” sztuką, jaką jest niewątpliwie styl „nature”, bo produkty do tworzenia tego typu akwariów są drogie, a efekty suplementacji mogą być różne…

Aquascaping jest dla cierpliwych, prawda. Wymaga sumienności i odpowiedzialności. Bez problemu założymy akwarium sześćdziesięciolitrowe za osiem tysięcy złotych, ale możemy to samo akwarium zrobić, nie przekraczając tysiąca i mając równie dobrą aranżację co w tym pierwszym. Wszystko zależy od naszego podejścia. Są rzeczy, na których nie można oszczędzać, takie jak filtracja, ale nie musimy używać najdroższych lamp, nie trzeba pracować na najlepszych urządzeniach. Początki nie mogą być proste. Pamiętajmy, że glony to część natury.

A jak odpowiesz na zarzut, że akwaria w stylu „nature” są pięknymi, ale krótkotrwałymi widokówkami, które w krótkim czasie po założeniu łatwo jest zaniedbać?

Oczywiście niektórym zbiornikom (zwłaszcza typowo konkursowym) można zarzucić, że ich konserwacja będzie utrudniona na przykład ze względu na zbyt gęste umiejscowienie roślin w trudno dostępnych do czyszczenia miejscach. Jednakże rozsądnie przemyślaną aranżację w domu lub w biurze powinno dać się bez problemu samodzielnie serwisować, wspomagając się odpowiednimi nawozami oraz narzędziami. Nie sztuką jest zaprojektować wspaniałe akwarium, którego potem nie będziemy mogli utrzymać w ryzach. Jednak tak jak w każdej tego rodzaju dziedzinie, liczy się regularność konserwacji, która jest gwarantem utrzymania zbiornika w dobrej kondycji.

Opowiedz o Magdeburgu, o The Art of the Planted Aquarium. Powiedz szczerze: liczyłeś, że zostaniesz mistrzem Europy w kategorii zbiorników XL?

Każde zawody to wspaniała okazja do wymiany kontaktów, wiedzy oraz doświadczeń z innymi aquascaperami. Na co dzień wymieniamy się zdjęciami swoich aranżacji oraz udzielamy na forach internetowych, jednakże nic nie daje takiej satysfakcji, jak sprawdzenie się w konkursie na żywo, zwłaszcza na arenie międzynarodowej.

Oczywiście skłamałbym, gdybym powiedział, że jechałem tylko po to. Wiadomo, że chciałem zdobyć jak najwyższą notę, zwłaszcza że byłem zachęcony moim zeszłorocznym sukcesem – trzecim miejscem.

Do Magdeburga pojechaliśmy we czterech, Marek Kowalczyk, Andrzej Sobieraj, Michał Jaskowiak i ja. W tej edycji brałem udział jako jedyny reprezentant Polski. Zawody przeprowadzano w koncepcji „live scaping”, czyli materiały były niespodzianką czekającą na miejscu. Rośliny można było zamówić wcześniej. Do zaaranżowania akwarium miałem do dyspozycji osiemdziesiąt koszyków roślin z firmy Tropica. W formule live ważna jest przejrzystość wody. Dlatego już wcześniej zadecydowałem, że skupię się tylko na kamieniach. Mając nadzieję, że znajdę je na miejscu, mój wybór padł na skałę „Dragon Stone”. Owszem, niektórzy powiedzą, że kamień ten bardzo brudzi wodę i sprawia dużo problemów przy zalewaniu akwarium. Tutaj pomogło mi doświadczenie, które przywiozłem z mistrzostw w Chinach. Zwycięzca CIPS Live International Aquascaping Contest (CLIAC) – Hugo Liao – użył „Dragon Stone”. Robiąc swoją pracę, kątem oka zerkałem na jego poczynania. Akwarium z samym hardscape’em zalewał kilka razy wodą, pozbywając się tym samym gliny z kamieni. Dopiero po piątej lub szóstej podmianie wody obsadził aranżację roślinami. W Magdeburgu zastosowałem ten sam schemat, dodatkowo Andrzej Sobieraj udoskonalił to jeszcze, wkładając do filtra kubełkowego samą watę filtracyjną zalaną „Aquaclarem” firmy Zoolek – z bardzo zadowalającym rezultatem. Na zrobienie aranżacji od A do Z było kilka godzin. Ciężko byłoby mi samemu osiągnąć tak rezultat, nieoceniona okazała się pomoc Marka, Andrzeja i Michała, którzy jako doświadczeni aquascaperzy doskonale przygotowywali mi potrzebne narzędzia, rośliny i materiały. Momentami czułem się jak Amano San. Miałem swój własny zespół asystentów! Oczywiście, śmieję się, ale musimy zdać sobie sprawę, że żaden topowy aquascaper nie robi swoich konkursowych prac w pojedynkę. Tylko współpraca pozwala osiągnąć najwyższe miejsca w konkursach. W tworzeniu aranżacji liczą się inne, świeże spojrzenia na naszą wizję. Jestem więc chłopakom bardzo wdzięczny za wspólną pracę.

Rozmawiałeś potem z George’em Farmerem o swojej aranżacji? Czy dał Ci jakieś wskazówki?

Tak! Udało nam się wymienić parę słów. George był pod wrażeniem ilości skały, jaką włożyłem do akwarium, oraz dynamiki samego hardscape’u. Porównał to słusznie do eksplozji.
W pracach George’a widzimy ewidentne upodobanie do typowego „nature”. Można powiedzieć, że jego aranżacje są zachowawcze, bardzo klasyczne, a jednak ciekawe i inspirujące.

Bardzo mnie urzekło Twoje paludarium, czyli praca też nagradzana w Europie – z dziedziny „open scape”. Paludarium można było podziwiać m.in. na Akademii Magazynu Akwarium w Nadarzynie. Czy Twoim zamiarem jest poszerzanie granic aquascapingu?

„Open scape” to koncepcja, którą przywiozłem z Chin. Nazywam to hybrydą paludarium oraz akwarium i nie boję się powiedzieć, że jest to dalej aquascaping. Ponieważ cała aranżacja ma swoją podstawę w wodzie i jest zrobiona tylko z naturalnych materiałów. Jest to kierunek, który ma moc przyciągania do aquascapingu osób, które niekoniecznie są zwolennikami dużej ilości wody w mieszkaniu. Jak już wspomniałem, w Aqua Show prezentujemy bardzo okazały zbiornik tego typu. The Open Scape, który przy długości stu osiemdziesięciu centymetrów ma w sobie ponad trzysta pięćdziesiąt kilogramów skały „Dragon Stone”, robi wrażenie na każdej osobie, która wchodzi do naszego showroomu. Przy jego tworzeniu kierowałem się chęcią dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniami z innymi. Chciałbym, aby aquascaping nie był onieśmielającą i elitarną dyscypliną, ale polem do eksperymentowania, zabawy. W ten sposób chcę zarażać innych swoją pasją.

A co się zmieniło w Twoim życiu, odkąd otworzyłeś salon akwarystyczny?

Nie mam już czasu na nic innego. Na razie uważam, że to dobrze. Robię to, co kocham, dzięki temu zmęczenie często przegrywa z zapałem. Poświęcamy się w stu procentach, żeby Aqua Show było miejscem kultowym. Staramy się, żeby nasze aranżacje inspirowały. Nacisk kładziemy również na asortyment. Kiedy zaczynałem przygodę z aquascapingem, ciężko było znaleźć w jednym miejscu niezbędne materiały, narzędzia, elementy dekoracji, nawozy… O bardzo przydatnej w pracy aquascapera piaskownicy – mogłem tylko pomarzyć. W Aqua Show to nam się udało. Każdy może w dowolnej chwili spróbować swoich sił w naszym „hardscape dojo” i zainspirować się wszystkimi dostępnymi materiałami, których mamy naprawdę imponującą kolekcję. Na bieżąco uzupełniamy asortyment kamieni, korzeni, roślin.

Stworzenie której aranżacji było dla Ciebie największym wyzwaniem, a z której jesteś najbardziej obecnie zadowolony?

Wbrew oczekiwaniom, nie powiem, że była to któraś z prac konkursowych. Największym wyzwaniem było stworzenie The Open Scape. Kilkutygodniowe klejenie skał to jedno, ale utrzymanie wilgotności, stworzenie wodospadów i zadbanie o to, żeby rośliny rosły wysoko nad poziomem wody było dużą próbą sił. Dzięki temu, że się powiodło, jestem z tego teraz bardzo zadowolony.

Podobno chcesz zorganizować największy konkurs aquascapingu w Europie?

Takie mamy plany na przyszły rok. Sukces naszych zawodów podczas Międzynarodowych Dni Akwarystyki – Aqua Show Live Rockscaping – zmotywował nas do zaproszenia gości z całej Europy. Z kim, gdzie, kiedy, jeszcze nie zdradzę. Na pewno zawody będą w koncepcji „live scaping”. Uważam to za najlepszą metodę promowania aquacapingu. Spektakl aranżowania akwariów na żywo to dla widzów rozrywka, a przede wszystkim warsztaty z naszego rzemiosła.

A jakie są Twoje marzenia związane z aquascapingiem?

W znacznej części moje największe marzenie, czyli otwarcie salonu, już się spełniło! Od kiedy na poważnie zająłem się tą dyscypliną, marzyłem o utworzeniu salonu akwarystycznego, który będzie miejscem traktującym aquascaping na poważnie, dostępnym dla wszystkich chcących poznać go bliżej, co udało się osiągnąć! Poza tym prezentowanie niektórych realizacji u klientów wyłącznie w internecie było w pewnym momencie już niewystarczające. Zależało nam, aby nasze aranżacje były do zobaczenia „na żywo”, dlatego też zdecydowaliśmy się na stworzenie w salonie akwarium m.in. w zabudowie, aby można je było sobie od razu wyobrazić w swoim mieszkaniu.

Naszym celem jest promowanie aquascapingu, zachęcanie innych do próbowania swoich sił w tej pasjonującej przygodzie, na przykład przez organizowanie warsztatów oraz tworzenie wartościowych treści w internecie. Chcemy dzielić się zdobytą wiedzą, ale też ciągle uczyć się od innych, dlatego planujemy zapraszać gości z zagranicy i organizować konkursy aquascaperskie.

Może nawet więcej: pójść w ślady Chińczyków i stworzyć kierunek studiów – aquascaping? Możliwości jest nieskończenie wiele…

fot. Archiwum Michała Adamka

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź również
Close
Back to top button