Marcin Graczyk: Cicha inwazja – część 3. Inwazyjne bezkręgowce
Wprowadzanie nowych gatunków do środowiska jest często nazywane mianem „introdukcji”. Gatunki, które pierwotnie występowały w innych strefach geograficznych, za sprawą człowieka znajdują dom w obcym dla siebie miejscu. Często po znalezieniu dogodnych warunków bytowania zaczynają się rozmnażać i co za tym idzie – rozprzestrzeniać. Bywa, że w nowo pozyskanej niszy nie istnieją ograniczenia, jakie napotykają na swojej drodze w miejscu naturalnego występowania, brak jest istot, które w normalnych warunkach ograniczają ich ekspansywność. Prowadzi to do zachwiania równowagi ekologicznej, a nawet zagłady rodzimej fauny i flory. W tym artykule przyjrzymy się inwazji małych, ale niezwykle licznych stworzeń – bezkręgowców.
Zjawisko inwazji dokonywanej przez zwierzęta bezpośrednio niemal wszystkim kojarzy się właśnie z grupą bezkręgowców. Każdy potrafi sobie przecież wyobrazić inwazję szarańczy czy stonki. Inwazja jednak ma miejsce nie tylko na lądzie. Warto pamiętać, że co czwarty gatunek inwazyjny to gatunek wodny. Ta zasada również dotyczy bezkręgowców. Ze względów praktycznych chciałbym jednak zwrócić uwagę na kilka gatunków występujących w naszej rodzimej faunie, które moim zdaniem mają duże znaczenie i są powiązane z naszym hobby.