Artykuły

Moje piękne hobby

Poznajmy się

Wojciech Biedacha: Moje piękne hobby

Wojciech Biedacha
Wojciech Biedacha

fot. archiwum autora

Mam czternaście lat i bardzo się cieszę, że na łamach Magazynu Akwarium mogę opowiedzieć o swojej przygodzie z akwarystyką. Wszystko zaczęło się od podziwiania w mieszkaniu u wujka pięknego 500-litrowego akwarium, w którym pływały Heros efasciatus i Uaru amphiacanthoides. Patrząc w szybę zbiornika, zamarzyłem o własnym kawałku podwodnego świata…

Po wielu godzinach spędzonych na  zdobywaniu wiedzy na temat zakładania akwarium oraz rozmowach z rodzicami zapadła decyzja: w moim pokoju stanie 54-litrowe akwarium. Wylądował w nim ,,mix” krewetek z rodzaju Neocaridina. Zbiornik funkcjonował i miał się dobrze. Rok później miał miejsce przełom w mojej akwarystycznej przygodzie, znajomi chcieli się pozbyć z domu 120-litrowego akwarium. Z wielką wdzięcznością je przyjąłem. Postanowiłem spróbować swych sił z pielęgnicami. Na początku pod wpływem zachwytu kupiłem sześć sztuk młodych Rocio octofasciata, widać było jednak, że powinny mieć one dużo więcej miejsca. Z tego powodu tuż po pierwszym tarle (a nastąpiło ono, gdy ryby osiągnęły niecałe 10 cm) zdecydowałem się je sprzedać. Kolejnym gatunkiem, który zamieszkał w akwarium, była Amatitlania nigrofasciata – kupiłem dobraną parę ,,zeberek”. Właśnie dzięki nim zakochałem się w pielęgnicach. Zachwyciło mnie to, jak bardzo (w przeciwieństwie do większości ryb akwariowych) dbają o swoje potomstwo. Niesamowitą radość sprawiło mi odchowanie ich narybku i obserwowanie ich zachowań.

Akwarium Wojciech Biedacha

Dwa miesiące później przeprowadziłem się z mieszkania w bloku do domu jednorodzinnego. Dzięki przeprowadzce zyskałem przestrzeń na spełnianie swoich akwarystycznych marzeń. Wkrótce zabrałem się za zakładanie dwóch zbiorników o pojemności 54 i 40 litrów. Pierwszy to był „roślinniak”, prowadzony na podłożu aktywnym, podłączony do CO2 i w pełni nawożony. Drugi zbiornik był również roślinny, ale – w przeciwieństwie do wcześniej wspomnianego akwarium – prowadzony jak najprościej. Znajdowały się w nim rośliny niewymagające ani nawożenia, ani żadnych innych zabiegów, a podłożem okazał się zwykły żwirek rzeczny. Co do fauny: w pierwszym akwarium zamieszkały mozaikowe Poecilia reticulata, w drugim natomiast zagościły piękne Poecilia wingei Campoma 25 multicolor z hodowli Endlers Room Lublin.

Poecilia wingei
Poecilia wingei

W czerwcu 2019 roku wybrałem się na Nałęczowskie Dni Akwarystyki, organizowane przez Jacka Ambrożkiewicza – właśnie tam się poznaliśmy. Kilka godzin później Jacek zadzwonił do mnie i zaproponował wzięcie udziału w projekcie Adepci Gupikowej Laguny, który został objęty patronatem Magazynu Akwarium. Aktualnie mamy na koncie już kilka projektów: tworzenie zbiorników z biotopem rzeki Wieprz, prowadzenie warsztatów akwarystycznych ,,Mamo! Tato! Będę akwarystą!” w Nałęczowskim Ośrodku Kultury, mieliśmy swoje stoisko edukacyjne na Zooparku 2020 w Lublinie. W dalszej części tego roku planowaliśmy wziąć udział w kilku ciekawych wystawach zoologicznych, ale niestety wszystkie nasze plany zostały odwołane lub przeniesione na inny termin.

Nałęczowskie Dni Akwarystyki

Teraz, gdy uczę się tylko zdalnie, mam dużo czasu na pracę przy akwariach. Ostatnio założyłem dwa zbiorniki: pierwszy dla haremu (1+3) Danakilia sp. „Sukoray”, a drugi to akwarium będące biotopem rzeki Skrzyniczanki, zamieszkiwane przez kiełże zdrojowe (Gammarus pulex).

***

Moja przygoda z akwarystyką jest dość krótka, mimo to mam wrażenie, że dużo się już w trakcie jej trwania wydarzyło. Oczywiście nigdy by się tak nie stało, gdyby nie świetni akwaryści, których spotkałem na swojej drodze. Chciałbym więc serdecznie podziękować wszystkim osobom, które pomagały mi stawiać coraz to pewniejsze akwarystyczne kroki i zdobywać doświadczenie w rozwijaniu tego pięknego hobby.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź również
Close
Back to top button