ArtykułyVideo

Muzeum Ichtiologiczne zaprasza

Witold Sosnowski: Muzeum Ichtiologiczne zaprasza

W lutym bieżącego roku w budynku Nauk o Żywności i Rybactwa Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie zainicjowało swoją działalność Muzeum Ichtiologiczne. Jest to pierwsza tego typu wystawa w naszym kraju. Otwarcie muzeum odbyło się przy udziale władz samorządowych i w błysku fleszy fotoreporterów lokalnych stacji radiowych i prasy. W pierwszych dniach działalności placówkę odwiedziło ponad tysiąc osób. Niedługo potem sytuacja epidemiologiczna w Polsce i na świecie spowodowała, że nowo otwarte muzeum zostało czasowo zamknięte…

Wystawa składa się z kilkuset eksponatów zbieranych podczas wypraw badawczych i praktyk na jednostkach pływających przez byłych i obecnych pracowników oraz sympatyków uczelni. Wiele z tych muzealnych obiektów ma zatem ciekawą historię.

Jak nietrudno się domyślić – motywem przewodnim całego muzeum są ryby – w szerokim tego słowa rozumieniu, ale nie tylko. Na ekspozycji znajduje się szkielet grindwala czy… ogon bobra. Podczas zwiedzania zawsze pojawia się konsternacja: co bobrzy ogon ma wspólnego z rybami? W dzisiejszych czasach chyba każde dziecko wie, że bóbr to ssak, ale kilkaset lat temu, kiedy systematyka jako dziedzina nauki nie istniała, nie było to dla wszystkich tak oczywiste. Zjadano bobry podczas obowiązkowych postów religijnych, kiedy jedyne źródła białka w posiłkach mogły pochodzić z wody, a w wielu miejscach odłowy ryb były już ściśle regulowane i tylko uprawnieni rybacy mieli do nich prawo. Jak duża była to skala, dziś trudno określić, jednak warto nadmienić, iż potrawy z bobra wspomniano w pierwszej książce kucharskiej wydanej na terenach polskich w 1682 roku – Compendium ferculorum, albo zebranie potraw autorstwa Stanisława Czernieckiego.

Jeden z najatrakcyjniejszych eksponatów to zakonserwowany rekin polarny (Somniosus microcephalus). Nie jest to typowy przedstawiciel rekinów z paszczą pełną groźnych zębów, ale łagodny olbrzym odżywiający się planktonem. Gatunek ten należy do najdłużej żyjących kręgowców. Wiek tego konkretnego osobnika w chwili odłowu naukowcy oszacowali na 450 lat.  W gablocie poświęconej rybom chrzęstnoszkieletowym podziwiać możemy inne gatunki rekinów, między innymi: żarłacza śledziowego (Lamna nasus), rekina młota (Sphyrna zygaena), kolenia pospolitego ( Squalus acanthias ) czy żarłacza błękitnego (Prionace glauca). Gablota ta zawiera też kilka płaszczek.

Popularnością wśród akwarystów cieszą się gabloty przedstawiające bezkręgowce środowisk słonowodnych. Znajdziemy tu gąbki, szkielety koralowców, szkarłupnie i wiele innych grup zwierząt. Dodatkową atrakcję stanowią sale w podziemiach budynku, w których pomieszczono akwaria słodkowodne i morskie. Obejrzeć tu można cały przekrój biotopów słodkowodnych – począwszy od popularnych żyworódek, a na pyszczakach czy dużych pielęgnicach nikaraguańskich (Hypsophrys nicaraguensis) skończywszy. Dużą atrakcją dla zwiedzających jest akwarium ze ślepczykami jaskiniowymi (Astyanax fasciatus), które mimo braku oczu poruszają się z gracją charakterystyczną dla rodziny kąsaczowatych. Ciekawą propozycją jest akwarium z gatunkami inwazyjnymi, które powstało w celu szerzenia informacji o tych taksonach oraz o problematyce gatunków obcych w rodzimych wodach. Akwaria słonowodne dzielą się na rafowe oraz typowe „fish only” (z samymi rybami), w których zobaczyć można majestatycznie poruszające się skrzydlice pstre (Pterois volitans) oraz błazenki.

Oczywiście muzeum nie mogłoby istnieć bez eksponatów ryb występujących w naszych wodach. Oprócz znanych powszechnie przedstawicieli karpiowatych czy łososiowatych, zgromadzono tu takie perełki, jak minogi (niezaliczane do ryb) czy ponad trzymetrowy jesiotr wyłowiony w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku z Wisły. Duże wrażenie na zwiedzających robi też para tarłowa łososi o długości ciała przekraczającej metr. Zainteresowanie wzbudzają również wielkich rozmiarów żabnica i dorsz. Co wnikliwsi dowiedzą się, że o połowy tej ryby toczyły się tak zwane wojny dorszowe.

Niewątpliwą atrakcją muzeum jest lewa kość dolnej szczęki humbaka oraz jego fiszbin, który służy do odfiltrowywania planktonu z wody. Rozmiary tej kości szczękowej są imponujące i szczególnie u dzieci rozbudzają wyobraźnię. Obok znajduje się specjalna gablota z eksponatami pochodzącymi z wypraw pracowników uniwersytetu do Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego, położonej nad Zatoką Admiralicji na Wyspie Króla Jerzego, która jest częścią archipelagu Szetlandów Południowych.

Podsumowując: muzeum jest miejscem, w którym każdy, kto interesuje się rybami i życiem w wodzie, znajdzie coś dla siebie. Oprócz unikatowych eksponatów kilku gatunków ryb latających czy samogłowa (Mola mola) można się sporo dowiedzieć na przykład o wędrówkach tarłowych ryb. Uzupełnieniem ekspozycji są prace plastyczne przygotowywane przez dzieci szkół regionu szczecińskiego na cyklicznie organizowaną przez Wydział Nauk o Żywności i Rybactwa olimpiadę ekologiczną.

Nie ujawniając już niczego więcej z tajemnic obiektu, zapraszam do jego odwiedzenia. Dodam, że muzeum, pozostając integralną częścią uczelni, jest narzędziem edukacyjnym dla przyszłych ichtiologów studiujących na Wydziale Nauk o Żywności i Rybactwa.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź również
Close
Back to top button